Ostatni dzień naszej jerozolimskiej przygody nie jest szczególnie intensywny: ot, trochę wałęsamy się to tu, to tam, głównie po starówce i okolicach. Na arabskie Wzgórze Świątynne nie wejdziemy, szkoda nam czasu na stanie w kilometrowej kolejce, rezygnujemy też z muzeów i tunelu pod Ścianą Płaczu. Bazylika Grobu, Góra Oliwna oraz Wzgórze Syjon poszły na pierwszy ogień, tuż po przyjeździe do Jerozolimy, tego dnia spacerujemy więc murami miasta, wchodzimy na dachy i przysiadamy w okolicznych knajpkach, skąd możemy obserwować choćby radosne świętowanie Barmicwy, opędzając się przy tym przed marokańskimi Żydami, natarczywie próbującymi sprzedać nam kabalistyczne czerwone nitki – rzekomo chroniące przed złem tego świata.
Takie spokojne, nieśpieszne wsłuchiwanie się w miasto; smakowanie go go bez mapy i przewodników, za to z pełnym przyzwoleniem na błądzenie, uważam za koronny punkt pobytu w Jerozolimie.
Na koniec wpadamy jeszcze na Mahane Yehuda – słynny targ z bogactwem koszernych dobroci. Kupujemy mnóstwo bakalii, wino i chałwę.
Tym razem ten spory plac zdominowała grupa starszych, tańczących i modlących się mężczyzn z dziwnymi pudełeczkami na ramionach i czołach. Jak podaje autorytet w dziedzinie żydowskich tradycji, Alan Unterman, są to tzw. tefflin, przedmioty modlitewne zawierające przepisane ręcznie fragmenty Tory. Ten na ramieniu, ze względu na bliskość serca ma świadczyć o oddaniu Bogu, ów na głowie służy zaś skierowaniu myśli bogobojnego Żyda ku Torze. Niegdyś noszone przez mężczyzn cały dzień, dziś bywają zakładane głównie do modlitwy, za wyjątkiem dni świątecznych.
***
Żegnamy
ze smutkiem Jerozolimę, nie opuszczając jeszcze samego Izraela. Przed nami
cztery kolejne dni podróży przez Morze Martwe i Pustynię Negew aż do Ejlatu,
nad Morze Czerwone. Dni intensywne, pełne słońca, wrażeń i zapierających dech
widoków. Relaksu w morzu, wspinaczki po pustynnych górach, spacerów wąwozami i
kanionami. Ja jednak wzdycham do białych uliczek Jerozolimy, głośnych
suków z arabskimi przysmakami i tej niezwykłej kakofonii dźwięków. Do miejsca
wybranego przez Boga wielu wyznań i nie bez powodu nazwanego „źrenicą wszechświata”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz